List do Wilhelma Kolberga z 19 sierpnia 1824

 

Kochany Wilusiu!

Dziękuję Ci za Twoją pamięć o mnie, ale z drugiej strony, gniewam się na Ciebie, żeś taki brzydki, niedobry, bla, na koniec, żeś taki et caetera i do mnie tylko półpiórkiem pisał. Czy Ci papieru, czy pióra, czy atramentu szkoda było? Możeś czasu nie miał? Czy też na koniec nie chciało Ci się jak się należy napisać, a nie przypominać sobie na końcu o mnie. Ej, bo, to to: na koniu jeździ – bawi się dobrze, o mnie nie myśli… Ale co tam – daj mi buzi, i zgoda.

Cieszę się, żeś zdrów i żeś wesół, bo tego na wsi potrzeba, a zarazem to mi jest przyjemne, że do Ciebie pisać mogę. Ja się też wcale nieźle bawię, a nie tylko Ty jeździsz na koniu, bo i ja umiem na nim siedzieć. Nie pytaj, czy dobrze, ale umiem; przynajmniej tak, że koń powoli, gdzie chce, idzie, a ja, jak małpa na niedźwiedziu, na nim ze strachem siedzę. Dotąd nie miałem jeszcze przypadku zlecenia z konia, bo koń mię nie zrucił, ale… może kiedy zlecę, jeżeli mu się spodoba.

Nie będę Ci głowy zawracać moimi interesami, bo wiem, że Ci się to na nic nie przyda. Muchy mi często na wyniosłym siadają nosie, ale to mniejsza, bo to jest prawie zwyczajem tych natrętnych zwierzątek. Komary mię gryzą, lecz to mniejsza, bo nie w nos. Bujam po ogrodzie, a czasem chodzę. Chodzę do lasu, a czasem jeżdżę, notabene nie na koniu, lecz w bryczce lub w koczu, lub w karecie, z takimi jednak chonorami [!], iż zawsze na tyle siadam, a nigdy na przodku. – Możem Cię już znudził, ale cóż robić. Jeżeli zaś nie, napisz na najbliższą pocztę, a ja czym prędzej moje literały kontynuować będę.

Bez żadnych tedy komplimentów kończę mój list, ale po przyjacielsku. Bądź zdrów, Kochany Wilusiu, a proszę Cię, pisz do mnie, a nie tylko przypisuj.

Za 4 tygodnie widzieć się będziemy. Ściskam Cię serdecznie, szczery Twój przyjaciel

FFChopin.

Mamie i Papie moje uszanowanie przesyłam, a braci ściskam.